Rzetelnie o rynku elektronarzędzi, czyli co słychać w branży

Co prawda zakończył się już rok 2015, jednakże mamy tylko dane dotyczące trzech pierwszych kwartałów ub.r. Dlatego podsumujemy 2015 r. w następnym artykule.

Trzeci kwartał 2015 r. był równie dynamiczny, jak dwa pierwsze. Nie ma wątpliwości, że cały 2015 rok był najlepszym okresem, biorąc pod uwagę lata począwszy od 2008 roku. Gdy porówna się miesiące od stycznia do września z 2015 r. z analogicznym okresem 2014 r., okazuje się, że

wzrost sprzedaży wyniósł +17%. Taką dynamikę pamiętamy sprzed 8-10 lat. W ujęciu wartościowych w 2015 r. wartość rynku (w cenach sprzedaży do sieci dealerskiej i wielkopowierzchniowej) wyniosła 434,1 miliony złotych w porównaniu do 371,9 mln zł w 2014 r.

Dzieląc z kolei sprzedaż elektronarzędzi na kanały dystrybucji, można zauważyć większą dynamikę sprzedaży w sieci wielkopowierzchniowej, która wyniosła +25%, ale przy znacznie mniejszym udziale sprzedaży na poziomie 48,9 mln zł. Sieć dealerska odnotowała blisko +16% wzrost sprzedaży przy obrocie na poziomie 385,2 mln zł, co stanowi prawie 89% wartości rynku profesjonalnych i półprofesjonalnych elektronarzędzi w Polsce. Jeżeli ta pozytywna tendencja wzrostu sprzedaży utrzymałaby się do końca roku, a wszystko na to wskazuje, to pierwszy raz wartość rynku z pewnością przekroczy 600 mln zł.

Przyglądając się bliżej grupom produktowym pod kątem rodzaju zasilania, nie da się nie dostrzec (zob. wykres 1.) trwającej już długo, ogromnej dynamiki w grupie elektronarzędzi akumulatorowych. Po 3 kwartałach wyniosła ona +30% w porównaniu do „zaledwie” +11% w grupie elektronarzędzi sieciowych. Naturalnie z każdym kwartałem zmienia się również „na plus” udział akumulatorówek w strukturze rynku i po 3 kwartałach wynosi 36%.

Analizując szczegółowo duże grupy produktowe, nie można nie zauważyć ponad +22% wzrostu sprzedaży wiertarko-wkrętarek akumulatorowych (z i bez funkcji udaru). Jednocześnie nadal utrzymuje się trend spadkowy akumulatorówek zasilanych bateriami o napięciu 14,4 V. Niższa sprzedaż o -23% to naprawdę sporo, ale rynek ten wciąż warty jest ponad 10 milionów złotych (po 3 kwartałach). Z drugiej strony coraz większą popularnością cieszą się elektronarzędzia zasilane akumulatorami 10,8 V, które mogą wykonać praktycznie wszystkie prace przeznaczone dotychczas dla maszyn o napięciu 14,4 V. Po 9 miesiącach wzrost w tej grupie wyniósł blisko +70% w porównaniu do roku poprzedniego. Na podstawie wcześniejszych informacji nie trudno wywnioskować, że inne elektronarzędzia akumulatorowe, jak chociażby klucze udarowe, szlifierki kątowe czy wyrzynarki stają się ciekawą alternatywną dla ich odpowiedników sieciowych – tylko w tych grupach wartych po kilka milionów złotych dynamika sprzedaży waha się od 40% do 80% w ujęciu rocznym. W elektronarzędziach sieciowych trzeba wspomnieć oczywiście o największych grupach, takich jak szlifierki kątowe, odnotowujących wzrost sprzedaży wynoszący +11%. Pozwoliło to na osiągnięcie sprzedaży na poziomie prawie 67 mln w do końca września. Młoty kujące i kująco-wiercące też nie rozczarowały, uzyskując dynamikę na poziomie ponad +11% i łączną sprzedaż 85 mln zł. Kolejne ważne pozycje urosły od 13% do 17%, gdzie każda z nich generuje od 7 mln zł do 12 mln zł, a mowa tu o pilarkach tarczowych, odkurzaczach, wiertarkach udarowych.

Jako ciekawostkę możemy dodać, że spadki sprzedaży odnotowały tylko szlifierki kątowe i do szlifowania na mokro, szlifierki oscylacyjne, szlifierki oscylacyjne, bruzdownice, które łącznie stanowią niespełna 5 mln obrotów.


Profesjonalna sieć dealerska

Wartość sprzedaży w tym kanale dystrybucji w okresie od stycznia do września 2014 roku wyniosła 332,9 mln zł, a w 2015 roku odpowiednio 385,2 mln zł, czyli 52,3 mln zł więcej (wzrost 16%). 66,3% wartości sprzedaży w 2015 r. została wygenerowana przez elektronarzędzia sieciowe, pozostałe

33,7% przez elektronarzędzia akumulatorowe.

Podobnie jak w skali całego rynku również w sieci dealerskiej elektronarzędzia akumulatorowe cieszą się coraz większą popularnością, co widać po ponad 27% wzroście sprzedaży w ujęciu rocznym. Nikogo nie może zaskoczyć fakt, iż największą grupę elektronarzędzi stanowią wiertarko-wkrętarki akumulatorowe (z i bez udaru), których sprzedaż urosła o ponad +15%, osiągając wartość blisko 79 mln zł. Jednocześnie spadła sprzedaż akumulatorówek o napięciu 14,4 V, co potwierdza wcześniej opisany trend, czyli przesunięcie się preferencji klientów w kierunku do maszyn 10,8 V i 18 V.
   
Niezmiennie najważniejszą grupą produktową wśród elektronarzędzi sieciowych to młoty udarowo-obrotowe (kombimłotki) stanowiące 23,8% (60,6 mln zł) wartości rynku z dynamiką +11% w porównaniu do 2014 r. Największą popularnością od dłuższego czasu cieszą się wśród klientów kombimłotki do 3 kg z funkcją podkuwania. Na drugim miejscu są szlifierki kątowe to 23,3% (59,6 mln zł) wartości sprzedaży i dynamika na poziomie +10%. Co ważne, w tej grupie zwiększa się sprzedaż zarówno szlifierek jednoręcznych (głównie o średnicy tarczy 125 mm), jak i dwuręcznych (głównie średnica tarczy 230 mm) Na 3. miejscu są młoty kujące to już z udziałem o wielkości 7,1% wartości rynku, czyli 18 mln zł, i ze wzrostem sprzedaży na poziomie +7,1%. W tym przypadku bez względu na klasę wagową (do 12 kg) wszystkie podgrupy rosną dwucyfrowo. Warto tu też wspomnieć o ukośnicach, odkurzaczach stanowiących z osobna 3%-4% wartości rynku, ale z dynamiką odpowiednio +7% i +14%. Ciekawostką jest fakt, że tylko stosunkowo niewielkie grupy produktowe zanotowały spadek wartości sprzedaży w stosunku do roku poprzedniego, a mianowicie szlifierki do szlifowania na mokro, szlifierki oscylacyjne, bruzdownice, wiertarki bezudarowe, piły łańcuchowe. Łączna wartość tych grup to ok. 9 mln zł, więc ich wpływ na wynik całego rynku jest bardzo ograniczony.


Struktura sprzedaży w sieci wielkopowierzchniowej

Wartość sprzedaży w tym kanale dystrybucji w pierwszych dziewięciu miesiącach 2014 roku wyniosła 39,1 mln zł, a w 2015 roku już odpowiednio 48,9 mln zł, czyli blisko 10 mln zł więcej (wzrost o 25%). 41% wartości sprzedaży (20,5 mln zł) w tym roku została wygenerowana przez elektronarzędzia akumulatorowe, a pozostałe 59%, czyli 28,4 mln zł, przez elektronarzędzia sieciowe. W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że sieć wielkopowierzchniowa sprzedaje więcej (w ujęciu procentowym) elektronarzędzi akumulatorowych niż sieć dealerska. Co prawda, spora część sprzedaży to maszyny wyposażone w akumulatory niklowo-kadmowe, ale sprzedaż maszyn 10,8 V i 18 V jest również bardzo wysoka. Łącznie sieć wielkopowierzchniowa sprzedała o +50% więcej akumulatorówek niż rok wcześniej. W analogicznym okresie elektronarzędzia sieciowe urosły 12% w ujęciu rocznym (zob. wykres 3.).

Reasumując, rynek elektronarzędzi rośnie w bardzo dobrym tempie, co jest dobrą wiadomością dla producentów, dystrybutorów, jak i użytkowników. W opinii producentów, jak i sieci dealerskiej czwarty kwartał 2015 roku był również bardzo dobry, więc dane za cały rok wypadną z pewnością bardzo optymistycznie. Co przyniesienie rok 2016 jeszcze trudno powiedzieć, ale ogromna większość firm patrzy z optymizmem w najbliższąprzyszłość.

ZOBACZ TAKŻE
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polskie firmy nie powinny obawiać się inwestowania w Chinach

Chiny, jako druga gospodarka świata, są dla zagranicznych inwestorów jednym z najważniejszych, ale zarazem też najtrudniejszych rynków. Firmy, które chcą inwestować w Chinach muszą dobrze przygotować się na przełamywanie wielu barier prawnych, podatkowych, biurokratycznych oraz kulturowych. Państwo Środka oferuje jednak zagranicznym przedsiębiorstwom spore możliwości oraz dużo zachęt do prowadzenia biznesu. Według szacunków, wartość polskich inwestycji w Chinach na koniec 2010 r. była niewielka i wynosiła ok. 150 mln euro. Eksperci polskiego i chińskiego oddziału firmy doradczej Deloitte podkreślają, że Polska ma na tym polu spore braki, w porównaniu z innymi państwami europejskimi. Teraz jest najlepszy

czas, aby te braki nadrobić.

 


Wszystkie kraje Unii Europejskiej (UE jest najważniejszym partnerem handlowym Chin) zainwestowały tam w 2011 r. 17,7 mld euro, a wartość unijnego eksportu do tego kraju wyniosła 136 mld euro. Niestety, nadal niewielki jest w tym udział polskich przedsiębiorstw. Według danych Ministerstwa Gospodarki RP wartość polskiego eksportu do Chin wyniosła w 2011 r. około 1,4 mld euro. W ubiegłym roku w Państwie Środka działało ponad 200 firm z udziałem kapitału polskiego, w większości były to małe spółki handlowe. – W Chinach zainwestowały m.in. KGHM, Kopex, Bioton, Amber Foods Polska czy Polfa Łódź oraz inne, mniejsze przedsiębiorstwa, głównie z sektora energetycznego, surowcowego i farmaceutycznego. To wciąż mało, biorąc pod uwagę potencjał tak dużego europejskiego kraju, jakim jest Polska” – ocenia Tomasz Konik, partner w Deloitte, lider Chinese Services Group Poland. – Nasz kraj, w odróżnieniu od Niemiec, Holandii, Danii czy Wielkiej Brytanii, liczył dotąd przede wszystkim na chińskie inwestycje w Polsce, a nie odwrotnie – dodaje.


Nie ma wątpliwości, że inwestorzy, którzy zdecydują się na podbijanie chińskiego rynku muszą być przygotowani na trudności. Bank Światowy w raporcie Doing Business 2012”, biorąc pod uwagę łatwość prowadzenia biznesu, sklasyfikował Chiny dopiero na 91 pozycji. Według kryterium rozpoczynania działalności Chiny zajęły dopiero 151 miejsce, warunków podatkowych 122, a pod względem procedur uzyskiwania koncesji i zezwoleń – 179 miejsce.

 

Z kolei lektura kolejnego Planu Pięcioletniego rozwoju chińskiej gospodarki wskazuje, że władzom tego kraju zależy na bardziej sprawiedliwym podziale dóbr i większej stymulacji konsumpcji wewnętrznej. Stąd coraz większą wagę przywiązuje się do jakości wytwarzanych produktów czy usług niż do ich ilości. Chiny dążą do rozwoju rodzimych zdolności wytwórczych przy wykorzystaniu zagranicznych technologii surowcowych i kapitałowych.

Szefowie zagranicznych przedsiębiorstw muszą być również świadomi, że w ostatnim czasie zmieniła się ustawa fiskalna, która likwiduje zachęty podatkowe dla firm spoza Chin. Co jeszcze muszą wiedzieć potencjalni inwestorzy? – Nowym trendem w chińskiej gospodarce jest specjalizacja regionów w poszczególnych branżach – tłumaczy Paul Siu, partner zarządzający Deloitte regionem Chin Wschodnich. – Trzeba przy tym pamiętać, że rząd centralny i władze lokalne mogą mieć różny stosunek do inwestorów zagranicznych. Przykładowo władzom lokalnym często zależy na umiejscowieniu inwestycji w określonym sektorze czy branży w ich regionie. Wobec tego są w stanie oferować inwestorom określone zachęty. Poza tym firmy zainteresowane prowadzeniem biznesu w Chinach muszą zdawać sobie sprawę z rosnących kosztów operacyjnych oraz coraz większej konkurencji na rynku.


Inwestorzy wciąż mogą jednak liczyć na preferencyjne warunki opodatkowania na chińskim rynku. Dotyczy to jednak tylko tych, którzy zainwestują w odpowiednią branżę lub projekt. Te najbardziej wskazane i wyróżniane przez władze, to wyspecjalizowana technologia, ochrona środowiska, rolnictwo, leśnictwo, zootechnika, rybołówstwo, wszechstronne wykorzystanie zasobów naturalnych, infrastruktura oraz produkcja oszczędzająca wodę i energię. Na ulgi liczyć mogą też przedsięwzięcia venture capital. Zachęty ze strony chińskiego rządu mogą stanowić połączeniewakacji podatkowych, zmniejszonych stawek opodatkowania, dodatkowych odliczeń czy ulg inwestycyjnych. Udogodnienia

w formie dotacji są również oferowane przez chińskie władze lokalne. Są to najczęściej dopłaty do kosztów zakupu gruntu, szkoleń dla pracowników, inwestycji w środki trwałe czy zużycia mediów.

 

Do osiągnięcia sukcesu w Państwie Środka nie wystarczy jedynie znajomość lokalnego systemu prawnego i podatkowego. Niezbędne są kontakty osobiste i świadomość tamtejszych zwyczajów i zachowań. Barierą niejednokrotnie jest także nieznajomość języka. – Budowanie relacji z Chińczykami jest bardzo trudne, ale warto w nie zainwestować – zapewnia Paul Siu. – Miejscowi partnerzy mają odpowiednie kwalifikacje, by przezwyciężać trudności we wchodzeniu na lokalny rynek. Należy poświęcić czas na pielęgnowanie relacji z władzami centralnymi i lokalnymi. Co jeszcze warto wiedzieć? Niezbędna jest inwestycja w pracowników, a szczególnie zespół menedżerski, znający chińską kulturę i obyczaje oraz mający dobre rozeznanie rynku. Mimo, że rynek chiński jest otwarty na inwestorów zagranicznych, w strategicznych dla niego branżach wciąż nie brakuje barier i utrudnień. Do najważniejszych należy zaliczyć:

  • duże obciążenia podatkowe, do tego różnej wysokości i rodzaju, w zależności od prowincji. Istnieje 17 rodzajów podatków bezpośrednio dotyczących przedsiębiorców zagranicznych i cudzoziemców;
  • kontrolę obrotu walutowego – istnieje zakaz stosowania obcych walut w transakcjach krajowych;
  • zaostrzającą się konkurencję ze strony zarówno chińskich, jak i międzynarodowych firm;
  • wzrost kosztów pracy, szczególnie na terenach wschodnich i na stanowiskach kierowniczych;
  • brak przekonania do stosowania kontroli wewnętrznej i zarządzania ryzykiem.

    Chiny, największy na świecie eksporter i producent dóbr przemysłowych, podobnie jak inne kraje, pozostają pod wpływem globalnych trendów makroekonomicznych. – W najbliższych latach należy liczyć się ze zmianą uwarunkowań gospodarczych w Chinach, rosnącą klasą średnią, która będzie napędzała wzrost gospodarczy – prognozuje Paul Siu. Do tego dojdzie umiędzynarodowienie waluty chińskiej. Należy się też spodziewać dalszej liberalizacji rynku finansowego.

    Już niedługo, jak podkreślają eksperci Deloitte, obecność na chińskim rynku może okazać się więc bardzo opłacalna. Nowy Plan Pięcioletni zakłada również preferencyjne traktowanie wybranych, strategicznych dla Chin branż przemysłu. Inwestowanie w Chinach powinny być strategicznym wyborem dla dynamicznie rozwijających się firm, może bowiem zabezpieczyć ich długoterminowy wzrost.

     

    ZOBACZ TAKŻE
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments

    Dalsze spadki produkcji przemysłowej

    W lutym produkcja przemysłowa obniżyła się o 2,1 proc. w skali roku po 0,3 proc. wzroście w styczniu. W ujęciu odsezonowanym spadek produkcji był większy niż w poprzednim miesiącu i wyniósł 2,4 proc. rok do roku.

     

     

     

    Spadki produkcji przemysłowej wystąpiły w 17 spośród 34 sekcji. Najsilniej spadła produkcja maszyn urządzeń (-13,2 proc.), metali (-8,2 proc.), samochodów (-5,9 proc.). W spadkowych sekcjach przemysłu przeważały te z większym udziałem eksportu. Stąd brak namacalnych dowodów na znaczny pozytywny wpływ domniemanego ożywienia w Niemczech na polski przemysł. Dodatkowo dane

    lutowe mogą, podobnie jak styczniowe, znajdować się pod wpływem krótkookresowego odreagowania po wyjątkowo słabym grudniu.

    Kluczowe dla określenia momentum produkcji przemysłowej mogą mieć dane marcowe, w których powinny znaleźć się już zamówienia na kolejne sześć miesięcy. Pamiętajmy jednak, że w marcu na produkcji przemysłowej negatywnie może ważyć efekt pogodowy – wyjaśnia Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku.

    W lutym b.r. produkcja budowlano-montażowa spadła o 11,4 proc. w ujęciu rocznym (po wyłączeniu czynników sezonowych i kalendarzowych spadek sięgnął 12,2 proc.). Z kolejnej poprawy (grudzień: -25,2 proc.; styczeń: -16,1 proc.) dynamiki produkcji budowlanej nie należy jednak wysnuwać zbyt daleko idących wniosków. Po pierwsze, wynika ona częściowo z lepszych warunków pogodowych odnotowanych w tym roku – nasza prognoza, opiewająca na -3,0 proc. r/r, zakładała głównie ten efekt. Po drugie, załamanie notuje się od kilku miesięcy we wszystkich rodzajach aktywności budowlanej, od wznoszenia budynków po prace związane z budową infrastruktury. Po trzecie, wciąż niekorzystnie działają efekty bazy związane z przygotowaniami do Euro 2012 i wysokim poziomem aktywności w mieszkalnictwie w I połowie 2012 roku. – Z samych efektów bazowych możemy wnioskować, że dopiero druga połowa roku może przynieść stabilizację sytuacji w sektorze – mówi Ernest Pytlarczyk. – Wreszcie wciąż oczekujemy na pozytywne sygnały z sektora mieszkaniowego – w piątkowych danych nt. budownictwa mieszkaniowego próżno ich szukać – dodaje ekonomista. Na impuls ze strony sektora publicznego przyjdzie gospodarce najpewniej czekać aż do momentu uruchomienia funduszy unijnych z nowej perspektywy (czyli do 2014 r.) – dostępna wiedza na temat rozstrzyganych przetargów wskazuje raczej na złagodzenie ścieżki spadkowej niż na jej zatrzymanie, nie mówiąc o odwróceniu.

    Ceny producentów spadły o 0,4 proc. w ujęciu rocznym (konsensus -0,5 proc., nasza prognoza – -0,5 proc.), poprzednie dane zostały zrewidowane lekko w dół o 0,1 pp. W przekroju po sekcjach ceny w przetwórstwie przemysłowym zostały podniesione o 0,4 proc. m/m, w górnictwie o 0,5 proc. m/m zaś ceny produkcji i dystrybucji mediów (energia elektryczna, gaz) obniżyły się nieznacznie o 0,1 proc. m/m. W ujęciu bazowym (wyłączając ceny koksu i produktów rafinacji ropy naftowej) ceny producentów w przetwórstwie przemysłowym podniosły się o 0,2 proc. (nieco mniej niż 0,3 proc. odnotowane w poprzednim miesiącu), co dało nieznaczny wzrost rocznej dynamiki cen producentów właśnie w tym ujęciu. – Chociaż można przypuszczać, że dołek na cenach producentów w ujęciu bazowym mamy już za sobą, wysoka baza statystyczna będzie w najbliższych 3 miesiącach nieubłagana. Tym samym okres najniższej dynamiki cen producentów w ujęciu bazowym przypadnie prawdopodobnie na maj. Z tego też powodu dezinflacja trwa w najlepsze – wyjaśnia główny ekonomista BRE Banku.

    Dzisiejsze dane eksperci BRE oceniają jako w znacznej mierze bezkonkluzywne (a przynajmniej nie zmieniające naszej diagnozy słabej koniunktury w I połowie 2013 i w szczególności spadków w inwestycjach publicznych oraz mieszkaniowych). – Co więcej, w praktyce gwarantują niższą dynamikę PKB w I kw. 2013 r. niż w IV kwartale poprzedniego roku – mówi Ernest Pytlarczyk. Z punktu widzenia RPP realizuje się scenariusz stagnacyjny, na

    który wskazywał zresztą Andrzej Bratkowski, postulując jednocześnie wznowienie obniżek stóp procentowych. Przestrzeń do obniżek – biorąc pod uwagę 2 proc. stopy realne (w oceanie ujemnych stóp realnych w Europie) oraz wskazania reguły Taylora (choćby tej używanej przez NBP) – jest „znaczna”, oczywiście biorąc pod uwagę ograniczenie w postaci procesu decyzyjnego w RPP.

    ZOBACZ TAKŻE
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    copyright 2024 portalnarzedzi.pl | wykonanie monikawolinska.eu