Hitako – serwis otwarty
Hitako to firma działająca ponad 20 lat na rynku białostockim. Specjalizuje się m.in. w naprawach elektronarzędzi i prowadzi serwis gwarancyjny i pogwrancyjny Makity. O jej działalności serwisowej i współpracy z Makitą rozmawiamy z właścicielami Bogusławem Kuleszą i Mirosławem Bajgusem.
Redakcja: Gdy zapytamy starszych fachowców, kto pierwszy w wolnej Polsce zaczął dystrybuować elektronarzędzia w Białymstoku, to usłyszymy, że Hitako. Czy to prawda?
Bogusław Kulesza: Faktycznie byliśmy pierwsi. W 1993 r. otworzyliśmy wypożyczalnię elektronarzędzi. Po kilku latach pojawiła się Makita. Jej elektronarzędzia zaczęliśmy sprzedawać w 1995 r. Wówczas powstał sklep. A skoro sklep, to również otworzyliśmy serwis elektronarzędzi
Mirosław Bajgus: Serwisowaniem elektronarzędzi zajmujemy się od początku naszej działalności, gdyż było to niezbędne do prowadzenia wypożyczalni. Obecnie nasz park wypożyczanych maszyn liczy 400 urządzeń, gdybyśmy sami ich nie naprawiali, biznes byłby nieopłacalny. Zawsze staraliśmy się o to, aby zatrudniać najlepszych serwisantów z naszego terenu. Ich kompetencje doceniła Makita, powierzając nam prawie 20 lat temu serwis gwarancyjny. Mamy obecnie 8 serwisantów i w zakresie napraw pogwarancyjnych obsługujemy wszystkie marki elektronarzędzi dostępne na polskim rynku, które oferują szybkie dostawy części zamiennych. Oprócz napraw wykonujemy na życzenie za dopłatą przegląd elektronarzędzi i wydajemy wtedy odpowiednią kartę bezpieczeństwa elektrycznego.
Ile maszyn naprawiacie miesięcznie?
Bogusław Kulesza: Ponad trzysta, co rocznie daje liczbę około 4 tys. Jeśli chodzi o elektronarzędzia Makita, to miesięcznie przez nasz serwis przechodzi około 20 urządzeń. Nie jest to dużo. Z naszego 20-letniego doświadczenia wynika, że urządzenia firmy Makita pod względem niezawodności plasują się na tzw. górnej półce maszyn.
Jak wygląda współpraca z polskim przedstawicielstwem Makita?
Mirosław Bajgus: Nasi pracownicy uczestniczą w spotkaniach szkoleniowych organizowanych przez Makitę. Wszyscy nasi serwisanci mają certyfikaty wydawane przez japońskiego producenta. Dodam, że wysyłamy naszych pracowników na wszelakie szkolenia, które sprawiają że, zarówno oni, jak i my jako firma podnosimy swoje kwalifikacje.
Bogusław Kulesza: W szkoleniach biorą udział także członkowie zarządu naszej firmy nieuczestniczący bezpośrednio w procesie obsługi serwisowej. Zdobyta w ten sposób wiedza jest potrzebna i przydatna również na poziomie zarządzania. Bardzo dobrze oceniamy współpracę z Centralnym Serwisem Makity. Przede wszystkim bardzo szybko przysyła on potrzebne nam części. Makita ma duży magazyn centralny i bardzo dobrą logistykę dostaw. Dzięki temu części zamienne docierają do nas bardzo szybko, co zdecydowanie przyśpiesza działanie naszego serwisu. Zatem gros napraw jesteśmy w stanie załatwić sprawę od ręki. Jeśli chodzi o czas serwisowania, to staramy się sprostać standardowi 24 godzin. Przyjmujemy, że obsługa nie powinna trwać dłużej niż 3 dni.
Czy sami prowadzicie magazyn części zamiennych?
Mirosław Bajgus: Przez wiele lat działalności nabyliśmy dużego doświadczenia i wiemy, jakie usterki bywają najczęstsze i jakie części są najbardziej potrzebne. Staramy się je mieć w swoim magazynie, co zdecydowanie skraca czas usługi serwisowej.
Czy tylko naprawiacie maszyny klientów z regionu białostockiego?
Bogusław Kulesza: Początkowo zakładaliśmy, że nasza firma będzie miała zasięg wyłącznie lokalny, czyli obejmowała swym działaniem Białystok i okolice. Obecnie w dobie internetu otrzymujemy zlecenia z różnych miejsc Polski. Przysyłane są do nas narzędzia do napraw gwarancyjnych z terenu całego kraju, a nie tylko z naszego regionu. Naprawiamy, odsyłamy pod wskazany adres i dzieje się tak coraz częściej. Początkowo zakładaliśmy obsługę tylko Białegostoku. Nasze reklamy ukazywały się wyłącznie w tym mieście. Teraz dostajemy zapytania o sprzęt pochodzące naprawdę z różnych stron kraju.
Mirosław Bajgus: Jesteśmy na rynku polskim rozpoznawalni jako jeden z wiodących dealerów Makity. Co ciekawe, sprzyja nam też
emigracja, a właściwie ekspansja rodzimych firm na rynki zewnętrzne. Polskie przedsiębiorstwa z korzeniami z Podlasia działające na rynkach Europy Zachodniej, jak też pojedynczy fachowcy świadczący usługi za granicą serwisują swoje narzędzia u nas. Robią to zazwyczaj w okresach świątecznych, kiedy odwiedzają rodzinne strony. Otrzymujemy wtedy mnóstwo zleceń na naprawy z prośbą o ekspresową obsługę, ponieważ zleceniodawcy tuż po okresie świątecznym wracają do krajów, w których pracują. Staramy się bardzo sprostać tym wymaganiom. To dosyć ciekawy, niespodziewany kiedyś i dobry dla nas segment rynku. Ponadto oprócz serwisowania fachowcy emigranci kupują u nas nowy sprzęt, który pracuje później za granicą.
Czy kontakty serwisantów z klientami zostały sformalizowane w Hitako?
Bogusław Kulesza: Jesteśmy przeciwni formalizacji. Jesteśmy serwisem otwartym, który zorganizowany jest w ten sposób, że klienci mają bezpośredni kontakt z serwisantem.
Mirosław Bajgus: Nie mamy więc recepcji służącej do składania i odbioru zamówień. To jest dodatkowy atut dla klientów, bo dzięki temu mają oni pełną wiedzę o swoim urządzeniach zaczerpniętą bezpośrednio ze źródła. Taki bezpośredni system sprawdza się i obie strony są zadowolone.
Minęło dwadzieścia lat od powstania Hitako. Jak posumowalibyście te lata?
Bogusław Kulesza: Rozmawialiśmy o tym niemal przed chwilą. Planujemy przebudowę naszej siedziby, a ściślej mówiąc, nadbudowę piętra. To już jest na etapie projektu. Pozwoli to rozszerzyć i wzmocnić działalność. Chcemy się rozwijać i dostosowywać do coraz większych wymagań rynku. Do tej pory nie mieliśmy z tym problemu.
Dziękujemy zarozmowę.