Konsekwencja i nowatorstwo w działaniu – 30 lat firmy Profix

Spółka Profix obchodzi właśnie 30-lecie swojej działalności. W tym czasie znacząco wpłynęła na kształt polskiego rynku narzędziowego, będąc od wielu lat jednym z jego głównych graczy. O osiągnięciach firmy rozmawiamy z Mirosławem Cicheckim, Prezesem Zarządu Profix i Grupy Profix.

Jak podsumowałby Pan 30 lat działalności firmy Profix?

Jesteśmy dużą, międzynarodową organizacją, posiadająca 5 marek własnych, 11 spółek w grupie, centra logistyczne oraz magazyn w Kijowie. Zatrudniamy 550 pracowników i działamy na ponad 20 rynkach Europy Środkowo-Wschodniej. Nasz katalog liczy ponad 800

stron i prezentuje dziesiątki tysięcy produktów. To sporo – wziąwszy pod uwagę skromne początki. Do osiągnięć firmy w dużym stopniu przyczynili się klienci, którzy obdarzyli nas dużym zaufaniem. Z wieloma z nich współpracujemy od początku naszej działalności, czyli od przeszło 30 lat.

Czy obecny Profix jest wynikiem realizacji pierwotnego pomysłu na jego działalność?

Niewątpliwie tak! Miejsce, w którym dzisiaj jesteśmy, wynika z konsekwentnej, a przy tym elastycznej realizacji pierwotnych założeń. W 1993 r. czterech naszych pierwszych udziałowców-założycieli postanowiło w nowej Polsce zmaterializować swoje ówczesne doświadczenia zebrane na zachodnich rynkach narzędziowych. Mieli pomysł, mieli marzenia – założyli więc firmę Profix, by móc je realizować. Dostrzegli szybko niszę na rynku wynikającą z dużej różnicy cen i jakości między profesjonalnymi narzędziami renomowanych firm zachodnich, a tymi importowanymi z Dalekiego Wschodu. Postanowili więc pójść drogą środka i wprowadzili własną markę PROLINE, pod której logiem zaoferowali bardzo dobrej jakości narzędzia ręczne. Były one jednocześnie co najmniej 2 razy tańsze od produktów zachodnich. Efekt nowości dawał w tamtych czasach pewną przewagę, ale też wymagał przekonywania klientów, że zakup narzędzi Proline jest opłacalny. To wielka praca polegająca na budowaniu wśród nich zaufania do samej firmy i marki, przekonania o jej wysokiej jakości. Z czasem to zaufanie rosło i oparty na nim biznes rozwijał się. W tym czasie kierował nami Lech Pyrżak, założyciel, pomysłodawca firmy i wieloletni jej prezes. Swoje doświadczenie zawodowe Lech Pyrżak zdobywał w latach 80. XX w., pracując w dystrybucji polskich narzędzi i obrabiarek w krajach zachodnich. To dla nas i, jak sądzę, dla całego rynku narzędziowego w Polsce bardzo ważna postać. Na stanowisku prezesa firmy w 2010 r. Lecha Pyrżaka zastąpił Krzysztof Sobieraj – współzałożyciel firmy Profix, mający doświadczenie biznesowe, zdobyte na rynku brytyjskim. Kierował on naszymi działaniami do momentu przejścia na emeryturę w 2019 r. Miałem w tym czasie przyjemność z nim współpracować z zarządzie.

Które z waszych działań biznesowych, Pańskim zdaniem, szczególnie zdynamizowały rozwój firmy w trakcie minionych 30 lat?

Niewątpliwie jej kamieniami milowymi były nasze marki własne, począwszy od wspomnianej już PROLINE przeznaczonej dla profesjonalistów, wprowadzonej na rynek w 1997 r. By wyraźnie oddzielić od niej tańsze narzędzia przeznaczone na rynek DIY, do hobbystycznego użytku, stworzyliśmy markę Mega – Dobry Wybór. Później wprowadziliśmy elektronarzędzia pod markami Tryton dla profesjonalistów i wymagających majsterkowiczów oraz Vulcan Concept dla hobbystów. Hitem rynkowym, który wyznaczył kierunek rozwoju rynku narzędziowego i zdynamizował rozwój firmy Profix, była i jest nasza najmłodsza marka Lahti Pro, która powstała w 2011 r.

Jej logo widnieje na naszej odzieży roboczej i artykułach BHP. Jako jedni z pierwszych hurtowych dystrybutorów narzędzi w Polsce odkryliśmy, że odzież roboczą i BHP można z powodzeniem sprzedawać w sklepach narzędziowych i że jest ona doskonałym dopełnieniem ich technicznego asortymentu. Otworzyliśmy tym samym drzwi, których próg przekroczyło później wiele konkurencyjnych firm. Wprowadzeniem na rynek marki Lahti Pro zajmował się zespół wdrożeniowy, którego ważną częścią byli projektanci odzieży roboczej. Ruszyliśmy z szeroką gamą produktową, która miała wszystkie konieczne certyfikaty bezpieczeństwa, a

także wyróżniała się wysoką jakością wykonania. Nasza odzież robocza zaoferowała jednak znacznie więcej – mam na myśli nowoczesny design, którym wtedy Lahti Pro wyróżniała się na tle siermiężnych ubrań roboczych, wziętych jakby z poprzedniej epoki. Lahti Pro nie tylko poszerzyło asortyment branży narzędziowej, ale także zmieniło przygnębiający wygląd polskich fachowców, dokonując ich transformacji wizualnej w estetycznie prezentujących się profesjonalistów – bez kompleksów wobec ich zachodnich kolegów. Profix do rodzimych zakładów pracy, warsztatów i na place budowy wprowadził koloryt, nowoczesne kroje i design. Moim zdaniem koncepcja marki Lahti Pro sprawdziła się nie w 100, a w 200%! Dzisiaj asortyment BHP stanowi jedną z naszych podstawowych aktywności i, co ważne, z Lahti Pro identyfikują się polscy profesjonaliści, którzy chętnie noszą nasze ubrania i używają produktów ochrony osobistej.

Z technicznego punktu widzenia – które z inwestycji umożliwiły rozwój marek własnych Profix i ich dystrybucję?

Moim zdaniem, inwestycje w logistykę – jest ona niewątpliwie 6. kamieniem milowym naszego rozwoju. Wprawdzie zaczynaliśmy od małego magazynku w Markach pod Warszawą, lecz szybko przenieśliśmy się do stolicy na ul. Marywilską. Tam do dyspozycji mieliśmy obszerną halę magazynową, a potem 2-piętrowy budynek. W 2007 roku przeprowadziliśmy się do obecnej siedziby w Łomnej Las, znajdującej się w doskonałej lokalizacji logistycznej przy drodze E7 prowadzącej z Gdańska do Warszawy. Obecnie dysponujemy tu 20 tys. m kw. powierzchni magazynowej i 3 tys. biurowej. Drugie centrum logistyczne mamy w Oradei przy granicy węgiersko-rumuńskiej. Obsługuje ono nasze spółki w Rumunii i na Węgrzech. Trzecie z naszych centrów znajduje się w okolicach Lubliany w Słowenii. Korzystają z niego nasi bałkańscy dystrybutorzy. Mamy też magazyn w Kijowie, który umożliwia nam utrzymanie obecności na Ukrainie. Liczymy, że tocząca się wojna w niedługim czasie się skończy i będziemy z sukcesami kontynuować działalność na kierunku wschodnim.

Do jakich klientów trafiają Wasze produkty?

Ponieważ koncentrujemy się głównie na kliencie profesjonalnym, są one w przeważającej części dystrybuowane w sklepach specjalistycznych. Sprzedają je także detaliczne sieci DIY, gdyż nasze marki rozpoznawalne są w Polsce i cenione przez użytkowników: profesjonalistów oraz majsterkowiczów. W kraju mamy kilka tysięcy klientów instytucjonalnych (B2B), a z wieloma z nich współpracujemy od co najmniej 20 lat. Wśród tego grona trafiają się nawet firmy, które są naszymi dystrybutorami od lat 30! To za ich pośrednictwem trafiamy ostatecznie z naszą ofertą do tysięcy domów, warsztatów i serwisów.
Jak już wspomniałem, dostarczamy je nie tylko rodzimym dystrybutorom, ale także jesteśmy obecni na ponad 20 rynkach europejskich. Grupa Profix obejmuje 11 spółek własnych, z czego większość za granicą: w Ukrainie, Rumunii, Słowenii, Chorwacji, Bośni i Hercegowinie oraz na Węgrzech. Obecnie rynki eksportowe są dla nas nie mniej ważne niż rodzimy polski. Np. w Rumunii, w której działamy od kilkunastu lat, zajmujemy czołową pozycję rynkową. Ponieważ nie we wszystkich krajach operują nasze własne spółki, wspieramy tam też lokalnych dystrybutorów hurtowych.

Kluczową sprawą dla rynkowego sukcesu okazuje się często osiągnięcie powtarzalnej, wysokiej jakości dystrybuowanych produktów. Jak Profix rozwiązał tę kwestię?

Od momentu wprowadzenia na rynek marki PROLINE dbałość o jej wysoką jakość stała się jednym z naszych podstawowych priorytetów. Kontrolę jakości prowadzą inżynierowie w laboratorium, które

mieści się w siedzibie Profix, oceniający to, co deklarują wcześniejsze badania w fabrykach wytwarzających nasze produkty. Towarzyszymy im więc od momentu powstania do chwili zakupu przez klientów. Ale na tym nie koniec, gdyż produkty, które trafiły do centrum logistycznego już po testach fabrycznych są wyrywkowo sprawdzane ponownie w naszym własnym laboratorium. Jeśli stwierdzimy jakieś wady, testujemy obowiązkowo wszystkie wyroby z danej partii. Dzięki temu możemy zagwarantować, że klient kupuje u nas wysoką jakość, co w wypadku narzędzi i sprzętu technicznego, np. podnośników samochodowych, oznacza, że są one w pełni bezpieczne w pracy. Dla nas jakość i bezpieczeństwo pracy są priorytetem numerem jeden. Prowadzimy również serwis własnych elektronarzędzi i urządzeń technicznych. Dysponujemy odpowiednim zapasem części, aby zapewnić im ciągłość działania na przestrzeni wielu lat. Zgodnie z najnowszymi regulacjami unijnymi włączamy się tym samym w trend maksymalnej naprawialności oferowanych urządzeń.

Jak ocenia Pan stopień Waszego oddziaływania na kształt rynku narzędziowego w Polsce?

Moim zdaniem, wpływ ten jest na pewno znaczący. Jesteśmy niekwestionowanym prekursorem marek własnych w polskiej branży narzędziowej, a także rozwoju jej nowoczesnego zaplecza logistycznego. Nasza marka Lahti Pro dokonała swoistej rewolucji na tym rynku, zwiększając znacznie jego potencjał asortymentowy i wolumen obrotów. Dlatego mamy wielu naśladowców. Naturalną konsekwencją tych działań było zaoferowanie regałów w estetyce naszych marek i budowanie z nich wydzielonej ekspozycji o wyrazistym wyglądzie, a także realizacja koncepcji shop-in-shop (sklepu w sklepie). Ukoronowaniem profesjonalnej koncepcji marek własnych i ich ekspozycji były sklepy patronackie. Ich idea mocno oddziałała na styl działania innych firm i była przez nie chętnie kopiowana. Prekursorski okazał się też nasz program Voyager, który prowadzimy od prawie 30 lat. Dzięki niemu podczas atrakcyjnych podróży po świecie mogliśmy lepiej poznać naszych dystrybutorów, a oni nas. Szerokim echem w branży odbiła się też promocja z okazji 20-lecia marki Proline, której profitem dla najlepszych dystrybutorów były salonowe auta BMW!


Jako jedni z pierwszych wdrożyliśmy też internetową platformę B2B, która znacząco wspiera współpracę z klientami hurtowymi. Niedawno w jednym z jej modułów wdrożyliśmy zupełnie unikatową, nowatorską procedurę reklamacji produktów. Wyeliminowała ona papierowe dokumenty z procesu reklamacyjnego i znacznie zredukowała czas całej procedury. Jest ona oparta o zdjęcia bądź video reklamowanego produktu, które wraz z krótkim opisem usterki przesyła się do nas e-mailem. Na podstawie tych materiałów podejmujemy decyzję o przyjęciu lub odrzuceniu reklamacji. Obecnie w ten sposób rozpatrujemy 95% z nich. Jest to więc spora innowacja obniżająca znacznie koszty obsługi posprzedażowej, a także wydatnie ją przyspieszająca. Klient jest zadowolony, bo proces reklamacyjny jest bezproblemowy i krótki.

Żyjemy w ciekawych czasach – jak poradziliście sobie z wyzwaniami, które były konsekwencją COVID-u i wojny za wschodnią granicą?

COVID zmienił nasze postrzeganie świata. Przede wszystkim realnie odczuliśmy, że nic nie jest na nim ani pewne, ani dane raz na zawsze. Okazało się nagle, że z dnia nadzień można nie mieć dostaw, produkcji; że nawet jeśli ma

się pieniądze, nie można czegoś kupić, bo jest to po prostu nieosiągalne. Uświadomiliśmy sobie w czasie pandemii, że należy dokonać dywersyfikacji łańcuchów dostaw i źródeł produkcji oraz opracować scenariusze na różne sytuacje kryzysowe, czyli mieć zawsze plan B, C i D. W wychodzeniu obronną ręką z kryzysu covidowego pomogła nam odpowiednia modyfikacja polityki dostaw i zwiększenie wolumenu zapasów, a także obecność na wielu rynkach Europy Środkowo-Wschodniej. Byliśmy też gotowi na skokowy rozwój internetowego kanału sprzedaży, gdyż na rynku zajmujemy miejsce głównego dystrybutora i producenta. Z kolei wojna na Ukrainie, gdzie posiadamy spółkę zależną i magazyn, ma dla nas wymiar nie tylko ekonomiczny, ale przede wszystkim emocjonalny i moralny. Dlatego dzień po jej wybuchu zaprzestaliśmy całkowicie handlu z Rosją, którego nie wznowiliśmy do tej pory.

Obecne czasy to nie tylko problemy wynikające z agresji Rosji na Ukrainę, ale także wyzwania związane ze zmianami klimatycznymi i koniecznością redukcji emisji CO2?

Zdając sobie sprawę z dewastacji środowiska naturalnego obraliśmy kierunek proekologiczny. Już przed 2020 r. zmieniliśmy praktycznie w całej firmie oświetlenie na LED-owe sterowane czujnikami ruchu, ograniczając tym samym zużycie energii. Ostatnio postawiliśmy na firmowym gruncie panele fotowoltaiczne, które zasilają nasze centrum biurowo-logistyczne w Łomnej-Las. W tej chwili staramy się o powiększenie naszej farmy fotowoltaicznej o kolejne ogniwa. Zmieniliśmy też filozofię projektowania opakowań, zmniejszając do niezbędnego minimum ich wymiary, a tam, gdzie to możliwe, zastępując plastik materiałami ekologicznymi. Eliminujemy też skutecznie z naszej floty samochodowej auta z silnikami diesla (obecnie 5% jej stanu) i zastępujemy pojazdami z napędem benzynowym oraz hybrydowym. Staramy się więc minimalizować nasze negatywne oddziaływanie na środowisko, a także ograniczać tzw. ślad węglowy.

O sukcesie każdej firmy decydują jej pracownicy – jak docenia się ich w Profix?

Zmniejszamy też koszty dojazdu do pracy przez wprowadzenie w czasie COVID-u dodatków paliwowych. Dbamy także o rozwój zawodowy załogi, organizując szkolenia oraz finansując kadrze menedżerskiej studia MBA. Nasz samodzielnie wypracowany sposób układania relacji między zarządem i pracownikami został zauważony i doceniony przez globalną firmę audytorską Deloitte, która uhonorowała PROFIX tytułem Best Managed Company Poland w 2022, 2023 i 2024, podkreślając właśnie innowacyjną kulturę organizacyjna spółki. Uważam, że nasze inwestycje w kapitał ludzki należą do tych najlepszych.

Zawsze towarzyszyła nam świadomość, że dla firmy ludzie mają znaczenie pierwszorzędne. Staramy się, żeby nasza firma była przyjazna i atrakcyjna dla nich. Wspomnę tylko, że już wiele lat temu Lech Pyrżak wprowadził dodatkowy dzień wolny od pracy w imieniny albo urodziny. Znamienny jest też fakt, że wiele osób pracuje u nas ponad 20 lat. W tym gronie jest nadal wielu z 40 pracowników zatrudnionych przed 25 laty. Dzisiaj mamy w Polsce ponad 250 pracowników, a wśród nich kilka „firmowych” małżeństw. Oferujemy elastyczny czas pracy, dodatek stażowy, prywatną opiekę medyczną,

której stopień zwiększa się wraz ze stażem. Uzupełnieniem tych starań są karty sportowe, pozwalające aktywnie zadbać o zdrowie i kondycję.

Przed Wami wiele wyzwań biznesowych – jak zamierzacie stawić im czoło?

Od początku swojego istnienia realizujemy strategię długoterminową, nakreśloną przez założycieli firmy w początkowym okresie jej działalności. Stanowi ona trwały kręgosłup firmy i wyznacza jej miejsce na rynku. Nasze pierwsze, udane 30 lat to również efekt wysokiej elastyczności, która umożliwia nam szybkie adoptowanie się do warunków na rynku i w otoczeniu biznesowym. Dalekosiężna wizja daje też pełną sterowność w czasach kryzysów, w trakcie których niekiedy należy zrobić pełny zwrot przez burtę, nie tracąc zasadniczego azymutu. Ster firmy kierujemy obecnie w stronę młodego pokolenia – generacji Internetu. Chcemy być w nim obecni z produktami, z informacją o nich i serwisem posprzedażowym. Przygotowujemy się też do implementacji sztucznej inteligencji w podejmowaniu decyzji biznesowych, w analityce i zarządzaniu. Zdajemy sobie sprawę, że zwiększy ona naszą rentowność i dynamikę rozwoju. Zamierzamy też nadal inwestować w kapitał ludzki, bo dobry i kreatywny zespół związany z firmą to podstawa jej sukcesów. Ważnym zadaniem jest umacnianie naszej pozycji na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej, które mają jeszcze bardzo duży potencjał wzrostowy. Dywersyfikacja rynków zbytu stabilizuje firmę i umacnia fundament jej rozwoju oraz ułatwia pokonywanie dziejowych zakrętów.

Dziękujemy zarozmowę.

ZOBACZ TAKŻE
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments