Narzędzia pomiarowe Kovine

Już niejeden specjalista budowlany przekonał się, jak dużo można stracić, używając tanich lekkich poziomnic libellowych. Tylko narzędzia prawidłowo wskazujące pion i poziom są gwarancją dokładnych pomiarów. Na polskim rynku doskonałym tego przykładem są poziomnice słoweńskiej firmy Kovine.

W Polsce generalnym importerem poziomnic libellowych i łat budowlanych Kovine jest spółka Geoserv z Warszawy. Firma zajmuje się dystrybucją tych wysokiej jakości narzędzi pomiarowych samodzielnie i przez sieć profesjonalnych partnerów, głównie poprzez sklepy narzędziowe i specjalistyczne firmy zajmujące się sprzedażą różnego rodzaju sprzętu budowalnego (np. agregatów posadzkarskich).

Kovine to

firma z bardzo długą tradycją i doświadczeniem technologicznym. Została założona przez J.A. Siegela ponad 100 lat temu, bo w 1904 r., a wtedy jej sztandarowym produktem były składane miarki drewniane (popularne „calówki”). Ważną datą w historii przedsiębiorstwa był rok 1936, kiedy rozpoczęto produkcję poziomnic libellowych. Najbardziej dynamiczny rozwój tego działu nastąpił po 1945 r. kiedy słoweńscy konstruktorzy opracowali modele w drewnianych, metalowych i plastikowych profilach (obudowach). Poziomnice libellowe to sprzęt, z którym marka Kovine jest dzisiaj najlepiej kojarzona. W latach 70. XX w. firma zmieniła nazwę na TOVARNA MERIL KOVINE D.D. i przekształciła się w spółkę. Wtedy do produkcji wprowadzono stalowe taśmy zwijane i inne narzędzia pomiarowe.

Dzisiaj przedsiębiorstwo Kovine to nowoczesna fabryka, która wytwarza najwyższej jakości sprzęt pomiarowy. Cały proces – badania, projektowanie, produkcja, marketing i sprzedaż – prowadzony jest zgodnie z międzynarodową normą ISO 9001:2008. Ten certyfikat, który Słoweńcy zdobyli w 2000 r., jest gwarancją, że produkty Kovine spełniają najwyższe normy dokładnościowe.

W ofercie firmy Kovine znajdziemy kilkadziesiąt pozycji podzielonych na różne grupy produktowe. Są wśród nich oczywiście poziomnice libellowe, zwijane taśmy stalowe, łaty posadzkarskie, kątowniki i kątomierze, instrumenty laserowe, suwmiarki, narzędzia ręczne (szczególnie do prac posadzkarskich) czy nawet ołówki. Katalog polskiego importera – firmy Geoserv z Warszawy – jest nieco cieńszy, a w naszym kraju można kupić głównie poziomnice libellowe, łaty posadzkarskie, kątowniki, taśmy zwijane i miary składane. Flagowym produktam Kovine w Polsce jest seria poziomic libellowych Kovine EXACTA i łata posadzkarska Kovine Z80T1L. Oba narzędzia pomiarowe to dość unikalne rozwiązania i warto im poświęcić kilka zdań.

Poziomnice libellowe Kovine EXACTA występują w dwóch formatach – z profilem zamkniętym (modele LAP3) i z dwoma uchwytami roboczymi wewnątrz profilu (modele LAP3R). Posiadają one trzy libelle – dwie pionowe i jedną poziomą. Ta ostatnia ma podkładkę fosforyzującą, która pomaga pracować w ciemnych pomieszczeniach, i wytrawiony wskaźnik 2-procentowgo spadku (np. do układania terakoty lub wylewania posadzki na tarasach). Poziomnice typu LAP /R/ mogą służyć jako wzorcowe dzięki dokładności 0,3 mm/m. EXACTA oferowana jest w ośmiu podstawowych długościach: 60, 80, 100, 120, 150, 180, 200 cm oraz bardzo unikalna na rynku długość 250 cm. Za wysoką dokładność pomiarów i trwałość poziomnic odpowiada wzmocniony, trzykomorowy profil 60 x 24 mm z aluminium o wyjątkowej gramaturze 900 g/m.

Choć łata posadzkarska jest uboższa technologicznie od zwykłej poziomnicy libellowej, to może być wciąż interesującym narzędziem. Model Kovine Z80T1L na pierwszy rzut oka nie różni się od innych podobnych łat tego typu na rynku. Jednak diabeł tkwi w szczegółach. Okazuje się bowiem, że w dwukomorowym aluminiowym profilu o wymiarach 83 x 18 mm i gramaturze 860 g/m ukryto część roboczą o grubości aż 4 mm. W konkurencyjnych produktach ten element ma zwykle grubość ścianki profilu ok. 1,7 mm. Co to oznacza w praktyce? Zanim agresywny suchy beton zniszczy łatę Kovine podczas ściągania zaprawy, na śmietnik trafią 2–3 łaty innych producentów. Rachunek ekonomiczny zakupu jest więc prosty i nie trzeba go tłumaczyć. Łata Kovine Z80T1L ma jedną fosforyzującą libellę poziomą i jest oferowana w pięciu długościach – 100, 150, 200, 250 i

300cm.

ZOBACZ TAKŻE
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Tester Milwaukee 2210-20 do lamp fluorescencyjnych

Już w latach 30. XX w. rozpoczęły się prace nad skonstruowaniem pierwszych świetlówek. Jak widać, to źródło światła ma długą tradycję i wciąż jest popularne w zakładach produkcyjnych, biurach czy domach.

 

 

To, że popularne „jarzeniówki” stosuje się do oświetlania niektórych rodzajów pomieszczeń, nie jest przypadkiem. Zastosowanie tego typu lamp głównie w halach produkcyjnych i biurach wynika z ich właściwości fizycznych oraz zalet w porównaniu ze zwykłymi żarówkami. Choć lampa fluorescencyjna ma kilka wad, to jednak skupimy się na jej zaletach. Świetlówka, w porównaniu z żarówką, ma

przede wszystkim wyższą skuteczność świetlną, a przy tym wytwarza mniej ciepła, co jest szczególnie ważne w pomieszczeniach, gdzie przebywa jednocześnie dużo osób. Jarzeniówka potrafi wytrzymać nawet 20.000 godz. ciągłego świecenia i jest nieczuła na spadki napięcia zasilającego. Prawie ideał.
Największą wadą światła fluorescencyjnego jest skomplikowanie budowy zarówno samej lampy, jak i jej oprawy. „Jarzeniówka” to lampa elektryczna z wnętrzem pokrytym luminoforem i wypełniona rtęcią i argonem. Zamocowane na końcach lampy elektrody wolframowe wytwarzają wyładowania, w wyniku których powstaje promieniowanie ultrafioletowe zamieniane w dalszej kolejności przez luminofor na promieniowanie widzialne (światło) o konkretnej barwie. W konstrukcji oprawy znajdziemy z kolei kondensator ze starterem (który podnosi napięcie sieciowe do wywołania wyładowania elektrycznego w świetlówce) i dławik (zwany statecznikiem, który z kolei obniża napięcie do wartości napięcia wyładowania jarzeniowego). Jak widać, kiedy lampa fluorescencyjna świeci, jest fajnym rozwiązaniem. Jednak, gdy przestanie emitować światło, znalezienie usterki może być naprawdę trudne.
Gdy na suficie przestaje nam świecić tradycyjna żarówka, wystarczy ją wykręcić i wizualnie ocenić stan wolframowego włókna. Jeśli nawet wyjmiemy z oprawy nieświecącą „jarzeniówkę”, to określenie uszkodzonego elementu samej świetlówki czy oprawy może być bardzo trudne. Np. gaz w lampie jest, ale są uszkodzone końcówki elektrod; lub nie ma gazu w lampie, a końcówki są w porządku; lub uszkodzony jest starter; lub nie działa prawidłowo statecznik.
Jeśli w dużej hali produkcyjnej takich źródeł światła jest setka, to znalezienie potencjalnego źródła awarii może okazać się bardzo czasochłonne. Trzeba pod każdą oprawę podstawić drabinę, sprawdzić wszystkie elementy i dopiero dokonać naprawy. Można te wszystkie czynności kontrolne uprościć i przyspieszyć. Znalezienie uszkodzonego elementu w lampie fluorescencyjne teraz trwa dosłownie kilka sekund i nie trzeba do tego celu używać drabin czy innych platform dźwigowych.
Milwaukee 2210-20 to kieszonkowy tester do lamp fluorescencyjnych. Za jego pomocą – bez wymontowywania lampy z oprawy – możemy sprawdzić kondycję zarówno gazu wewnątrz rury, jak i zbadać sprawność końcówek elektrod i statecznika. Te trzy elementy ulegają najczęstszym awariom. Najważniejszym elementem testera jest specjalny adapter umieszczony na teleskopowej antenie. Antena przekazuje napięcie probiercze na adapter. Teraz, w zależności od wybranego trybu pracy na testerze, możemy testować napełnienie rury gazem (wtedy przykładamy adapter do szklanej rury, jeśli napełnienie jest właściwie, ta zacznie migać), końcówki elektrod i statecznik (przykładając adapter do metalowych opraw końcówek bądź do statecznika). Wykonując kolejne testy, możemy szybko znaleźć źródło awarii. Tester można także stosować przed zamontowaniem świetlówki w oprawie. Do sprawdzania sprawności końcówek służy gniazdo umieszczone w dolnej części urządzenia – wsuwamy w nie lampę i kontrolujemy sprawność. Gaz sprawdzamy, trzymając „jarzeniówkę” w dłoniach, a statecznik w oprawie za pomocą „teleskopu” jak poprzednio.
Tester Milwaukee 2210-20 jest więc nieocenionym narzędziem, gdy do sprawdzenia mamy od kilku do kilkuset lamp. Jego konstrukcja pozwala skontrolować najważniejsze elementy konstrukcji tego źródła światła bez potrzeby wchodzenia na drabinę i wymontowywania poszczególnych elementów. Ważne jest też to, że Milwaukee jest banalne w obsłudze i może go używać każdy, kto chce znaleźć przyczynę nieświecącej świetlówki.

ZOBACZ TAKŻE
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
copyright 2025 portalnarzedzi.pl | wykonanie monikawolinska.eu